"Wenn Du reisen willst, mußt Du die Geschichte dieses Landes kennen und lieben".

wtorek, 27 grudnia 2011

Tiroler Volkskunstmuseum. Muzeum na piątkę

Rzadko (może zbyt rzadko) zdarza mi się zachwycać wystawami. Nawet tymi sztandarowymi, powszechnie chwalonymi w stylu (przyciągających skądinąd rzesze) nowych realizacji Muzeum Historycznego w Krakowie: Fabryką Schindlera, Rynkiem Podziemnym.Przyznaję, że jestem staroświecka. Nie lubuję się w nowych technologiach. Nadmiar bodźców, zwłaszcza w formie multimedialnej rozprasza mnie. Nie przepadam za licznymi wyświetlaczami, przytłaczają mnie  dźwięki płynące z każdego rogu,  wyrafinowane efekty wizualne. Lubię prostotę i jasność przekazu, doceniam rzetelny opis merytoryczny eksponatów.


Jednak żeby wystawę uznać za nietuzinkową potrzeba czegoś więcej –  przykuwającej uwagę aranżacji, przekonującego doboru eksponatów, dostrzegalnej (dla oka zwyczajnego odbiorcy) koncepcji. Oczywiście jakość eksponatów nie pozostaje bez znaczenia, ale powiedzmy, że jest ono drugorzędne (i tu, z pewnych względów, chciałoby się powiedzieć o dwa słowa o wystawie, obejrzanej  latem w Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej "Zniszczone-utracone. Losy wiejskich kościółków okolic Kamienia Pomorskiego po II wojnie światowej". O tym jednak innym razem).


Dziś czas na przedstawienie wrażeń z Innsbrucka.


Tiroler Volkskunstmuseum


Tak się złożyło, że dwa dni zwiedziliśmy wszystkie pięć oddziałów Muzeum Tyrolskiego (Tiroler Landesmuseen) w Innsbrucku. Na pierwszy ogień poszedł Zeughaus, prezentujący historię miasta i regionu oraz Ferdinandeum z bogatą kolekcją sztuki średniowiecznej (KUNSTSCHÄTZE DES MITTELALTERS). Na wnikliwe oglądanie reszty zabrakło czasu.


Nie planowaliśmy w ogóle odwiedzać oddziału etnograficznego (Tiroler Volkskunstmuseum), ale kiedy weszliśmy  rzucić okiem,  spotkało nas pozytywne zaskoczenie.


Przy wejściu zwiedzający pobiera ulotkę-mini przewodnik, która daje mu wyobrażenie, czego może spodziewać się w dalszej części. Krótkie hasła, okraszone ilustracjami, niosące konkretną treść, zwięźle prezentują najistotniejsze punkty (wystawy stałe i kolekcje muzeum).


Muzeum posiada spójną identyfikację wizualną (logo, hasło: Hier lebt Tirol - proste, a zarazem podkreślające regionalny charakter muzeum). Leimotivem oddziału etnograficznego jest  Lucyfer-postać z tyrolskiej legendy, a odwiedzający są zachęcani do PRZEŻYCIA/DOŚWIADCZENIA muzeum (So haben Się Tirol noch nich erlebt). Zachęta do przeżywania wpisuje się w nowoczesne pojmowanie uczestnictwa w kulturze. Przeżywanie jest czymś więcej niż jednostronnym aktem odbioru, a prezentacja muzeum tyrolskiego zdaje się to potwierdzać. Jak piszą autorzy mini-przewodnika, Lucyfer ma zachęcić zwiedzających do poszukiwań nowych interpretacji kolekcji muzealnej, stymulować do stawiania niewygodnych pytań, wykraczających poza utarty kształt  świata, a którym żyją. Przy wejściu wita nas imponująca  XVII w. figura Lucyfera, pochodząca z doliny Zillertal.



Wystaw stałych  jest niewiele, są jednak bardzo ciekawe (interesujący jest dobór eksponatów; same w sobie prezentują dużą wartość). Wątek podstawowy nie został przeładowany ani ich nadmiarem, ani mnogością komentarzy. Poszczególne przedmioty opatrzone zostały w podpisy w trzech językach: po niemiecku, angielsku oraz włosku. Dodatkowo ażdemu przyporządkowano kod kreskowy –bardziej dociekliwi mogą przeczytać obszerniejszy opis przy pomocy wypożyczonego czytnika.
„Das Pralle Jahr” przybliża roczny cykl życia tradycyjnej społeczności przedindustrialnej. Narracja prowadzona jest w dwóch równoległych wątkach. Pierwszy to rok liturgiczny (oraz składające się na niego obrzędy religijne), drugi-rytm przyrody, wyznaczający porządek życia i zajęć, związanych z uprawą roli. Poszczególne punkty chronologiczne zapisane zostały na podłodze, wyznaczając  trakt, którym podąża zwiedzający.


"Prekäre Leben" („Niepewne życie”) odnosi się do indywidualnego cyklu życia człowieka epoki przednowoczesnej, od poczęcia aż do śmierci. 
Szczególnie godne uwagi są dziewiętnastowieczne gadżety, przypominające o kruchości życia doczesnego, np. stojak na ręcznik czy realistycznie wyglądające mini trumienki o wydźwięku memento mori (w środku szkielet pokryty robactwem). 



Przekraczając kolejne istotne cezury dociera się do kaplicy dworskiej cesarza Maksymilinana I.  Ostatni akt jest symbolicznym przejściem do życia pozaziemskiego (co ciekawe, do kaplicy wiodą samootwierające się drzwi). 



Oprócz dwóch wystaw o życiu jednostki i społeczności, w muzeum zobaczyć można wnętrza (chłopskie, mieszczańskie, szlacheckie) z obszaru północnego i południowego Tyrolu (średniowieczne, renesansowe i barokowe). Dla zainteresowanych dogłębnymi studiami kultury materialnej przygotowano bogaty zbiór artefaktów (mebli, przedmiotów sztuki i rękodzieła). We wnętrzu stylizowanym na atelier fotograficzne zaaranżowano wystawę kolekcji tradycyjnych strojów tyrolskich, eksponowanych na ponadnaturalnej wielkości manekinach.


Podsumowując całokształt: stawiam duży plus za całokształt, koncepcję oraz przemyślany dobór eksponatów.


Co jeszcze wpływa na pozytywny odbiór muzeum w naszych oczach?  Dobrze zaopatrzona księgarnia muzealna. Znalazł tu swoje miejsce także kącik taniej książki, dział wydawnictw regionalnych oraz bogata oferta zajęć edukacyjnych dla dzieci i młodzieży (można np. urządzić urodziny dziecku).


Tiroler Volkskunstmuseum, oddział Tiroler Landesmuseen, 
http://www.tiroler-landesmuseen.at/html.php/de/volkskunstmuseum 
Czynne pon.-nd. 9-17, bilet łączony do wszystkich oddziałów: € 10


Wszystkie zdjęcia pochodzą ze zbiorów Tiroler  Landesmuseen. Dziękuję za ich udostępnienie.
All pictures' copyright: Tiroler Landesmuseen. Thank you very much for possibility to publish them.