Senne miasteczko w sercu Puszczy Rzepińskiej. Przed wojną
Reppen, potem Rypin Lubuski. W średniowieczu biegł tędy szlak pielgrzymkowy do
Santiago. Tablica przy kościele informuje, że jest „prężnie rozwijającym
się miastem”, nie sprawia jednak takiego wrażenia. 
Koło szkoły plac zabaw i modelowy „Orlik” z nowoczesną
bieżnią i kortem tenisowym. Kiedy jesienią czterdziestego piątego wyniosła się stąd
Armia Czerwona, z boiska ekshumowano ciała poległych żołnierzy radzieckich. Teraz spoczywają naprzeciwko szkoły na
cmentarzu, jakich wiele na tych terenach.
Niezabudowana parcela  obok z tablicą „na sprzedaż” wionie
rezygnacją. Kiedyś, przed wojną 
coś tu z pewnością stało. Ulica o egzotycznej nazwie „Bohaterów
Radzieckich”, krzyżuje się z "Walki Młodych". Nikt nie pokusił się o zmianę nazwy, choćby przez żywą ciągle pamięć  o niechlubnych czynach Armii Czerwonej. 
Przechodzę obok przedszkola (po wojnie gdzieś tu stał lokomobil wytwarzający prąd) w kierunku malowniczej rzeczki Ilanki. Z mostka widać obudowane drewnianymi
szopami tyły murowanych kamienic, przydomowe ogródki i ogólny wschodnioeuropejski
rozgardiasz. Gdyby nie wieża ewangelickiego dawniej kościoła zamiast cerkiewnej bani, można by pomyśleć  że jest się w Witebsku albo na Ukrainie. Od
frontu miasto (tak wygląda na przedwojennych pocztówkach – eleganckie,
paradne), od tyłu biegają kury i kaczki. Od tyłu szutrowe drogi, te same od lat, od frontu asfalt poprzetykany kocimi łbami. Przed szkołą stare
lipy, kasztany, platany układają się w piękną aleję. 
Miasto „zdobyte” przez Armię Czerwoną w lutym czterdziestego
piątego, rządzone było na przez pół roku przez radzieckiego komendanta.
Mieszkańcy wspominają, że nocami żołnierze palili poniemieckie mienie, rabowali
bydło, zdarzały się gwałty i morderstwa. To, co niemieckie trzeba było spalić,
zniszczyć, zrównać z ziemią. Zniszczono w sześćdziesięciu, nawet osiemdziesięciu
procentach (różnie podają różne źródła). Reszty dokonali szabrownicy, ściągający na ziemie odzyskane jak ćmy
do ognia. 
Osiedleńcy przyjeżdżali głównie zza
Buga i zza Sanu, potem z Wielkopolski. 
Próbuję sobie wyobrazić, jak tu było kiedyś. Próbuję zgadnąć, które budynki pochodzą z sprzed wojny. Wiele przedwojennych willi stoi przy alei prowadzącej do dworca. Na drugim planie bloki -pudełka, pomiędzy nimi przydomowe ogródki, jakieś budy i przybudówki. Przed wojną była tu cegielnia kilka tartaków, fabryczka naczyń
emaliowanych  i guzików. Teraz: izba celna, fabryka mebli, mleczarnia. Wokół lasy - serce Puszczy Rzepińskiej. 
Na cmentarzu znajduję jedyny ocalały nagrobek niemiecki.  
|  | 
| Ulica Kościuszki z wieżą kościoła | 
|  | 
| Aleja platanowa przed szkołą | 
|  | 
| Ulica Kościuszki | 
|  | 
| Droga na Drzeńsko | 
|  | 
| Drzeńsko | 
|  | 
| Tablica na kościele upamiętniająca przedwojennych mieszkańców | 
|  | 
| Nagrobek niemiecki na cmentarzu 
P.S. Polecam książki Wiesława Kołoszy o Rzepinie | 


 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz